wiersze
Hanna Urbankowska
śmierć jest kobietą
I.
Śmierć jest kobietą: przychodzi razem z orkiestrą. Muzycy, których prowadzi za sobą, grają na kościach i na strunach, białych i cienkich, wypreparowanych z mięśni. Zobacz: kości, na których grają - czy to możliwe? - to są ich własne kości.
Przyjrzyj się jej twarzy. Zanim się odwróci, rozbawiona jak kobieta, podejrzana w kąpieli przez niegrzeczne dziecko; przez dziecko, które jeszcze nie wie, jak nie wolno patrzeć. Widzisz?
W tej twarzy zatrzymał się lot ptaków, oniemiał zmierzch, pękła tafla jeziora.
Tak, jest znajoma. To ona czekała na ciebie, najwierniejsza, kiedy najmniej chciałeś o niej pamiętać. I kiedy ci się odda, wytęskniona, będzie - tak - będzie jak kobieta, z której wyszedłeś w świat;
będzie jak kobieta, w której szukałeś schronienia przed światem.
II.
Gdziekolwiek szukasz, czegokolwiek szukasz, w głębi zawsze znajdziesz ziemię. Skropioną deszczem, drżącą pod dotykiem palców.
To dla niej wiatr porusza lasy. Pola pszenicy uginają się pod dotykiem dłoni. I starzy ludzie pochylają się do ziemi, jak uderzeni podmuchem wichury. Posłuchaj wiatru: to gra orkiestra.
W końcu rozpoznajesz: tę piosenkę śpiewano ci do snu. Noc była wtedy wielka, okna zbyt wysokie. A dłoń, leżąca na twoim czole, dziwnie chłodna.
III.
I muzycy, oni wszyscy: kołyszą się w jej objęciach, w jej rytmie. Mówią, że ci, którzy za nią idą, muszą tańczyć; muszą tańczyć, choćby z pozoru - spali.
(2009, publikacja w Oknie Poezji Gazety Polskiej)


***
mówią, że na początku
Bóg był ślepy
jak ślimak w skorupce zwinięty zapragnął
poznać sam siebie po omacku
rozpalał pierwsze gwiazdy
sam uczył się ich imion
piosenkę o ślepym Bogu
śpiewały matki dzieciom
kiedy świat był mały jak kołyska
o Bogu, który uczy się gniewu
potęgi sprawiedliwości
i miłości na koniec
jak starzec, który
gdy już podyktował i przeczytał
wszystkie święte księgi
wieczorami
pielęgnuje ostatni kwiat
w opustoszałym ogrodzie
(I nagroda w konkursie poetyckim im. Pawła Hulki-Laskowskiego "Księżyc nad moim miastem", Żyrardów 28.01.2012)